wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 5

*Kathlyn*
Następnego dnia idąc pod salę od matematyki wiedziałam, że atmosfera nie będzie wyglądać już tak jak wczoraj, bo Ryan i Blair są pokłóceni. Zdążyłam akurat na dzwonek, weszłam do sali i zajęłam miejsce obok przyjaciółki, która wydawała się lekko przybita.
- Co się stało ? - spytałam
- Oprócz tego, że przez jednego idiotę wpadłam wczoraj do kałuży i moje ulubione spodnie nadają się do wyrzucenia, to nic się nie stało - powiedziała tak głośno, że Ryan się odwrócił.
Spojrzał na nią i już chciał coś powiedzieć, gdy do sali wszedł nauczyciel prosząc nas o ciszę i zajęcie miejsc. Zdziwiło mnie trochę, że nie ma Justina, jednak martwiłam się całkiem niepotrzebnie, bo po kilku minutach wszedł do sali, jak zwykle spóźniony. Allen chyba nie zauważył, że Bieber obok niego usiadł, bo po kilku minutach spytał go :
- Co ty tu robisz ?
- Gram w bierki - odparł Justin i posłał w stronę kumpla spojrzenie pełne litości
- No, widać
- Słychać też.
Na tym ich konwersacja się urwała. Zauważyłam, że gdy Ryan wracał spod tablicy rzucał ukradkowe spojrzenia w kierunku Blair. Wydawać się mogło, że o tym nie wiedziała, ale jej delikatne uśmiechy mówiły same za siebie.
Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko. Ostatnia była informatyka. Postanowiłam, że się z niej urwę. Bo przecież co mi szkodzi, prawda ? Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję jak gdyby nigdy nic wyszłam ze szkoły. Obeszłam ją dookoła i gdy byłam na boisku z tyłu ktoś mnie zawołał :
-Kathlyn  !
Odwróciłam się i zobaczyłam, że w moim kierunku biegnie Justin
- Co się stało ? - spytałam
- Mogę z Tobą porozmawiać ?
- Hmm.. jasne
Justin chwilę stał kopiąc czubkiem buta kamień. W końcu podniósł głowę i z ręką na karku powiedział :
- Słuchaj, Kathlyn  , wiem, że to może dla ciebie za szybko, ale chodzi o to... że gdy zobaczyłem cię pierwszy raz moje serce zabiło mocniej.... od tego czasu nie mogę przestać o Tobie myśleć.. wiem, że może dla ciebie to dziwne, i że teraz masz mnie za jakiegoś idiotę, ale tak sobie myślę, że może byśmy zostali para ? No wiesz, nie musimy o tym nikomu mówić, to może zostać między nami...
- Czy ty możesz mówić trochę jaśniej ? - spytałam przerywając jego nieskładną wypowiedź
- Jaśniej ? Ok...  - stanął prosto i patrząc mi prosto w oczy spytał - Kathy, chcesz zostać moją dziewczyną ?
Gdy tylko wypowiedział te słowa, dla mnie, czas zatrzymał się w miejscu. Czy spodziewałam się tego pytania ? Na pewno nie. Ale z pewnością o tym marzyłam. Gdy zobaczyłam go pierwszego dnia wchodzącego do sali moje serce zabiło mocniej. Mimo, że uwielbiał mi dogryzać, nie wyobrażałam sobie szkoły bez niego. Wiem, że minęły dopiero kilka dni, ale wydawało mi się, że jestem w stanie zaryzykować...

*Justin*
Stałem niespokojnie wpatrując się w Kathlyn i czekając aż wszystko sobie przemyśli. W głowie krzyczałem na siebie, za to, że nie zaczekałem z tym pytaniem trochę dłużej, ale... nie byłem już w stanie tylko się z nią przyjaźnić..
- Tak - odpowiedziała dziewczyna patrząc na mnie
- Rozumiem, ale nie martw się, to nie zepsuje przyjaźnie między nami...
- Justin - przerwała mi z uśmiechem - Ja się zgodziłam
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Po czym porwałem w ramiona i zakręciłem kilka razy wokół naszej osi. Gdy postawiłem ją na ziemi delikatnie objęła mnie za szyję i już po chwili nasze usta złączyły się w pierwszym pocałunku. Gdy po chwili oderwaliśmy się od siebie, Kathlyn wzięła mnie za rękę i poprowadziła na najbliższa ławkę. Usiedliśmy i wtedy Kathy spojrzała prosto na mnie mówiąc :
- Justin, czy ty wiesz o co poszło między Blair i Ryanem ?
- Wiem tylko, że Allen wracał do domu mokry
- Ja wiem, że Blair wpadła przez niego do kałuży
Oboje zaczęliśmy się śmiać, po chwili Kathlyn powiedziała :
- Oni bez naszej pomocy się nie pogodzą
- Chciałaś powiedzieć, że oni bez naszej pomocy nie będą wreszcie razem
- Też prawda. Musimy im pomóc - zamilkła na moment - Musimy jakoś sprawić, żeby znaleźli się w tym samym miejscu, niby przypadkowo. Wtedy Ryan na pewno weźmie sprawy w swoje ręce
- Masz rację, a ja wiem jak możemy to zrobić - uśmiechnąłem się i dodałem - zaproś Allena do kina, ja zaproszę Blair. Reszta jest chyba jasna ?
- Jak słońce.
Nachyliłem się, żeby ją pocałować. Gdy się od siebie oderwaliśmy odeszłem kawałek, żeby zadzwonić do przyjaciółki. Odebrała po drugim sygnale :
- Halo ?
- Jakie masz plany na wieczór ? - spytałem od razu
- Żadne....
- Świetnie, w takim razie zapraszam cię do kina, na seans o 20, może być ?
- Jasne...
- To do zobaczenia - rozłączyłem się i podeszłem do mojej dziewczyny.
Ryan też się zgodził, więc nasz plan był na dobrej drodze.

*Blair*
Równo o 19 zaczęłam się szykować do kina. Postawiłam na wygodę. Ubrałam zwykłe rurki, białą bokserkę i kurtkę jeansową ze skórzanymi rękawami. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Kilka minut przed 20 wyszłam z domu, bo do kina miałam blisko. Na miejscu czekał już na mnie Justin. Weszliśmy do środka, kupiliśmy bilety i zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Nie miałam pojęcia co to za film ale serio się w niego wciągnęłam. Po jakimś czasie Justin szturchnął mnie mówiąc :
- Pogodziłaś się już z Ryanem ?
- Nie, i w najbliższym czasie tego nie planuję - odszepnęłam
- A co się tak w ogóle stało ?
- Wrzucił mnie do kałuży
Zaśmiał się cicho pod nosem, ale zmroziłam go wzrokiem, więc natychmiast przestał:
- Czemu się nie pogodzicie ?
- Możemy przestać o tym rozmawiać ?
- Jasne - uśmiechnął się delikatnie - zaraz wracam, muszę iść do łazienki
- Spoko.
I Justin wyszedł z sali. Próbowałam skupić się na filmie, żeby nadrobić to co straciłam, jednak nie było mi dane, ponieważ przed mną stanął ktoś z popcornem i colą w ręce :
- Mogę się dosiąść ? - zapytał i wtedy dotarło do mnie, że to Ryan.
Nie odpowiedziałam
- Głucha jesteś ?
- Nie, po prostu cię ignoruję.
Allen westchnął i zajął miejsce obok mnie. Siedzieliśmy tak blisko, że stykaliśmy się ramionami :
- Możemy porozmawiać ? - spytał znowu
- Oglądam, więc z łaski swojej siedź cicho.
Posłuchał mnie. W pewnym momencie chciałam poprawić włosy i wtedy niechcący zahaczyłam o kubek z colą, która wylała się prosto na... spodnie Ryana !
- Jejku ! Przepraszam ! - dopiero po chwili dotarło do mnie, że krzyczę - Naprawdę nie chciałam !
- Może lepiej stąd wyjdźmy - odparł.
Wyszliśmy z sali kinowej i udaliśmy się do łazienki. Tam Ryan próbował uratować spodnie, ale na marne :
- Naprawdę strasznie cię przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło
- Mamy szczęście w nieszczęściu, ze spodnie są czarne.
Oboje się zaśmialiśmy. Gdy ucichliśmy zapadła między nami niezręczna cisza, która przerwał Allen :
- Może wyjdźmy stąd ? Chyba, że chcesz obejrzeć film do końca
- Nie, nie chcę. Chodźmy.
I stanęliśmy przed kinem.

*Ryan*
Blair wylała na mnie colę i w sumie to nawet się z tego cieszę. Gdyby nie to nigdy by się do mnie nie odezwała, a tak dopadły ją wyrzuty sumienia. Wyszliśmy przed kino i stanęliśmy naprzeciwko siebie :
- Blair, ja chciałem cię przeprosić za wczoraj - zacząłem, ale mi przerwała
- Nic się nie stało. Nie potrzebnie robiłam z tego taką tragedię.
- To nie była twoja wina, to ja powinienem bardziej uważać
- Ryan ? - powiedziała z lekkim uśmiechem
- Tak ?
- Czemu my tak w ogóle wylądowaliśmy w tej kałuży ?
- Hm... - podrapałem się po karku myśląc co odpowiedzieć
- Ryan.. - wzięła rękę z mojego karku - Po prostu powiedz prawdę
Spojrzałem na nią. Jej oczy wpatrywały się prosto w moje
- Bo chciałem cię pocałować, ale nie martw się, to się już nie powtórzy
- A.. dlaczego... nie ? - po każdym słowie robiła krok w moją stronę
- Tak cholernie mi się podobasz.
Nim zdążyłem się rozmyślić złapałem ją w tali. Przyciągnąłem do siebie i zanim nasze usta się spotkały wyszeptałem :
- Kocham cię, Blair.
Zagryzła wargę i patrząc mi prosto w oczy odpowiedziała :
- Ja ciebie też.
I wtedy nasze usta złączyły się w najwspanialszym pocałunku w całym moim życiu. Tak cholernie martwiłem się, że ona nic do mnie nie czuje, a okazało się, że całkiem niepotrzebnie. W pewnym momencie poczułem, że coś spada mi na rękę. Nim zdążyłem zorientować się co to, zaczęło lać. Blair oderwała się ode mnie i trzymając moją twarz w dłoniach zaczęła się śmiać :
- Czy to serio musiało się stać teraz ? - zapytałem też się śmiejąc
- Nieszczęścia chodzą parami - odparła.
I wtedy usłyszeliśmy śmiechy dochodzące z lewej strony. Spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy Kathlyn i Justina.




_________________________________________________________________________
Witam serdecznie ;) mam nadzieję, że
rozdział wam się podobał ;) Liczę na
opnie w komentarzach ;) Teraz czekamy
na następny rozdział, który należy do
Vicki ;)
@ali_thewanted

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 4

*Kathylin*
Kiedy tylko weszłam do domu, pobiegłam do pokoju. Taty jak zwykle nie było, ze względu na jego pracę. Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku. Poznałam dziś naprawdę miłe osoby. Ryan i Justin są zabawni, przystojni i w miarę inteligentni. A wypad do kawiarni był bardzo... fajny. Mimo że zostaliśmy wyrzuceni z budynku z powodu naszej "głupoty" było śmiesznie.
Podeszłam do biurka i wysunęłam małą szufladę. Pogrzebałam w niej trochę, chwilę później wyciągnęłam z niej małe, zniszczone zdjęcie. Zdjęcie mojej mamy i po części moje. Uśmiechnęłam się. Pogładziłam palcami pognieciony papier. Przypomniało mi się wszystko. Wspólne zakupy, pierwsza jazda na rolkach, pieczenie sernika.
Moje wspomnienia rozwiał żenujący dzwonek.
- Czemu ja ciągle to mam na telefonie? - skarciłam się pod nosem
Okazało się, że dzwoniła Blair.
- Halo?
- Kathylin! Nie uwierzysz!
- Cóż, na szczęśliwą nie brzmisz. - odłożyłam zdjęcie z powrotem do szuflady i wyszłam z pokoju kierując się na schody
- Szczęśliwa nie jestem, ale za to mokra!
- Blair.. ja... ja nie wiedziałam, że Ty...
- Wpadłam do kałuży!
- Ohh! No tak
Podeszłam do lodówki i zaczęłam przeglądać jej zawartość, równocześnie słuchając narzekania przyjaciółki.
- A co się stało? - spytałam
- Mówiłam Ci, że wpadłam w kałużę!
- No dobrze, ale.. jak do tego doszło?
- Ryan!
- Wiele mi to mówi, racja
Wyjęłam z jednej z półek talerzyk, po czym wzięłam trochę wcześniej zrobionej sałatki.
- Ryan wrzucił mnie do tej kałuży!
- Na pewno nie specjalnie
- Planował to od miesięcy!
- Oczywiście, Blair, oczywiście
- Dobra, przesadziłam, ale zrobił to specjalnie!

*Blair*
Szłam z Ryanem do domu, bo uparł się, że mnie odprowadzi. Co ja temu chłopakowi zrobiłam w poprzednim wcieleniu, że nie chce się ode mnie odczepić!? Chociaż to nawet miłe, że spędza ze mną tyle czasu.
- Fajna pogoda, prawda? - spytał, aby przerwać ciszę
- Tak to Ty dziewczyny nie poderwiesz, kawalerze
- Kawalerze?
- Ughh.. Chodź już lepiej
- No, ale zobacz, cieplutko dzisiaj
- A na chodnikach mnóstwo kałuż po wczorajszym deszczu
- Ale to było wczoraj, a my gadamy o dniu dzisiejszym
Przewróciłam oczami i stanęłam naprzeciw niego.
- Odpuść sobie, ok? Nie interesuje mnie temat o pogodzie
- Nie odpuszczę
- A to czemu?
Minął moment i oboje niespodziewanie wylądowaliśmy w ulicznym jeziorku.

*Ryan*
-Odpuść sobie, ok? - ehh co za dziewczyna
- Nie odpuszczę
- A to czemu? - jak ona fajnie wydyma usta, kiedy jest przekonana, że ma stuprocentową rację
Pozwól, że Ci pokażę, pomyślałem.
Nachyliłem się w jej stronę chcąc złożyć na jej ustach najlepszy pocałunek w jej życiu. Niestety.. kiedy już miałem pogładzić jej różowy policzek.. coś poszło nie tak. Przy moim cholernym szczęściu, potknąłem się i przypadkowo, razem z Blair, wpadliśmy do dość sporej kałuży przed nami. Chyba pomyślała, że zrobiłem to specjalnie, bo troszkę na mnie nakrzyczała, po czym wróciła do domu tempem szybszym od prędkości światła..

*Justin*
Będąc w połowie drogi do domu, coś zawibrowało w mojej kieszeni. Wyciągnąłem swojego iphone'a, a na ekranie wyświetlił się numer Ryana.
- Czego chcesz, wkurzający gówniarzu? - uśmiechnąłem się
- Blair mnie chyba nie lubi - posmutniał
- Lubi, oczywiście, że lubi
- No.. chyba inaczej
- Nie rezygnuj tak szybko. Chyba Ci na niej zależy
- Tak.. zależy
- Więc? Ja problemu nie widzę
- Czekaj.. jakiego problemu?
- Jesteś wkurzający, Ryan, jak bachor
- Nie jestem wkurzający
- Jesteś
- Wcale nie
- Gdybyś miał wytrzymać sam ze sobą przez jeden dzień... chociaż, dogadałbyś się ze sobą
- Wiem - wyczuwam "dumny" uśmiech
- Dzwonisz mnie podenerwować, czy masz coś ważnego do powiedzenia?
- Właśnie nie pamiętam, ale sądzę, że chodziło o Blair
- Coś tam o niej mówiłeś
- Mokry jestem, Justin
Stanąłem jak wryty na środku chodnika.
- Ty CO!?
- Mokry jestem. Do wody wpadłem
- Ohh - zmieszany ruszyłem dalej
- A co myślałeś?
- Nic nic. Ale jak Ty do wody wpadłeś?
- Przez Blair!
- Czyżbyś ją też zaczął wkurzać i puściły jej nerwy?
- Nie
- To by było bardzo prawdopodobne - skręciłem w stronę parku, za którym mieszkałem
- Nie bądź wredny, Juju
- Nie zachowuj się jak diva, Rey Rey
- Ughh.. Nie mów tak na mnie nigdy więcej
- Dobrze, Rey Rey
- Dobra, mniejsza o to - rozłączył się
Ja zaśmiany tylko skręciłem w prawo i poszedłem prostą drogą do domu. Cieszyłem się spokojem, śpiewem ptaków i piskami dzieciaków, póki znów nie zadzwonił do mnie Ryan.

________________________________________
Siemano! <3
Wiem, że dawno nie było rozdziału i wiem,
że jest króciutki, ale Ali doda już za niedługo i
o wiele dłuższy ;)
miłego czytania, @wantedxbieber

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 3

*Kathylin*

Niemiecki przeleciał bardzo szybko. Blair była jedyną osoba, która ciągle się zgłaszała. Zdziwiło mnie trochę, że Ryan nie wszedł za nami do klasy, ale w sumie nie mój interes. Lekcja minęła szybko mimo, że w ogóle nie mogłam się skupić. Co jakiś czas ktoś się na mnie patrzył a na dodatek rany strasznie mnie piekły. No ale w sumie o to w tym chodzi. Gdy zadzwonił dzwonek spakowałam się i razem z Blair wyszłyśmy z klasy :
- Co mamy następne ? - zapytałam
- Matematykę. Chodźmy - uśmiechnęła się - może Justin się pofatyguję, to go poznasz.
Nie miałam pojęcia o kim mówi, ale patrząc na jej uśmiech domyśliłam się, że jest to ktoś wart zainteresowania.
Gdy stanęłyśmy pod klasą Blair zaczęła rozglądać się na wszystkie kierunki :
- Coś się stało ?
- Nigdzie nie ma tych idiotów - odparła przyjaciółka i wyjęła telefon.
Domyśliłam się, że chodzi jej o Ryana i tego całego Justina. Muszę przyznać, że zżerała mnie ciekawość. Koniecznie chciałam go poznać. Blair chyba wysłała do nich wiadomość, jednak nie zdążyłam o nic zapytać, bo przyszedł pan od matmy. Nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do klasy i Blair zajęła miejsce w drugiej ławce rzędu pod ścianą. Usiadłam razem z nią. Gdy nauczyciel zaczął sprawdzać obecność do klasy wbiegli dwaj chłopacy. Jednym z nich był Ryan. Drugi to pewnie Justin. Gdy na niego spojrzałam moje serce zabiło szybciej.

*Justin*

Staraliśmy się jak mogliśmy, żeby nie spóźnić się na matmę, ale jak zwykle nam nie wyszło. Weszliśmy do sali i gdy Ryan zamknął za dobą drzwi spojrzał na nas nauczyciel :
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy ? Pan Bieber i Pan Allen. Jaki jest powód waszego spóźnienia ?
- Chyba ten co zwykle - odpowiedziałem
- No dobrze, siadać.
Z uśmiechami na twarzy zajęliśmy miejsca w ławce przed Blair. Zauważyłem, że siedzi obok niej jakaś dziewczyna. To pewnie ta nowa. Jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy to "śliczna jest". Gdy się rozpakowałem zwróciłem się szeptem do Ryana :
- Z Blair siedzi ta nowa ?
- Tak. Ma na imię Kathylin. A co ? Już chcesz zarywać ?
- Spadaj Allen.
Kiedy nauczyciel skończył sprawdzać obecność w klasie zrobiło się podejrzanie cicho. Nagle tą ciszę przerwało czknięcie. Odwróciłem się i okazało się, że Blair dostała czkawki. Zacząłem chichotać, tak samo jak Ryan i kilka innych osób :
- Bardzo zabawne - powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem
- Jestem Justin - zwróciłem się do nowej - Ty pewnie jesteś Kathylin
- Zgadza się - odparła i delikatnie się uśmiechnęła.
Trzeba przyznać, że jest słodka. Spodobała mi się. Wiedziałem, że mogę bez problemu do niej pozarywać, bo Ryan był zainteresowany tylko Blair. Pech chciał, że ona w ogóle nie zwraca na niego uwagi. Traktuję go jak przyjaciela... Dobra wystarczy :
- Widzę, że już od pierwszego dnia myślimy podobnie - pokazałem na jej koszulkę a chwilę potem na moja.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami. Zgrywała niedostępną, ale ja dobrze wiedziałam, że zrobiłem na niej dobre wrażenie. Chociażby patrząc na jej rumieńce.
Przez całą matematykę starałem się jak mogę zwrócić uwagę Kathylin. W sumie wychodziło mi to nieźle. Wystarczyło czasami coś skomentować, a ona zawsze odpowiadała tym samym. Reszta lekcji minęła jeszcze szybciej.
Po ostatniej lekcji cała nasza czwórka stała pod szkołą :
- To ja idę. Pa - odezwała się Blair
- Pa... - odpowiedział Ryan.
Spojrzałem na kumpla. Wydawał się przybity. Postanowiłem mu pomóc :
- Blair ! Poczekaj ! - krzyknąłem za kumpelą
- Co jest ? - odwróciła się
- Nie wracasz jeszcze do domu, bo wszyscy idziemy do kawiarni - wymyśliłem na poczekaniu.
- No.. dobra.
Widziałem jak Allen się uśmiecha. Nie ma co, jest mi winien przysługę. Cała czwórką ruszyliśmy w kierunku kawiarni.

*Blair*

Zdziwiłam się, gdy Justin mnie zatrzymał. Ale z drugiej strony nie miałam nic przeciwko. Nie ukrywam, że Justin mi się podoba. Droga do kawiarni zeszła nam na rozmowach. Właściwie to wszystkim z wyjątkiem mnie. Szłam cicho, bo nie miałam nic do powiedzenia na dane tematy. Tylko co jakiś czas ktoś pytał mnie o zdanie. Dziwnie było patrzeć na Justina zarywającego do mojej przyjaciółki, no ale cóż... Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik przy oknie. Usiadłam i od razu wbiłam wzrok w szybę :
- Blair ? A ty ? - z moich rozmyślań wyrwał mnie Ryan
- Co ja ?
- No co zamawiasz ? - zapytał z uśmiechem.
Typowy Ryan. Mogłam być nie wiadomo jak zła, czy smutna ale on i tak nigdy nie da mi spokoju. Takiego kumpla to ze świeczką szukać :
- Czekoladę z bita śmietaną
- Czyli to co my wszyscy - wtrącił Justin.
Posłałam w jego stronę słaby uśmiech, po czym znowu zaczęłam patrzeć przez okno. Po chwili na stole przede mną wylądowała czekolada. Chciałam spróbować, kiedy Ryan praktycznie położył się na stoliku i ubrudził mi nos bitą śmietaną :
- Co ty zrobiłeś ?! Pożałujesz !
I już po chwili wszyscy smarowaliśmy się bitą śmietaną. Było śmiesznie.

*Ryan*

Blair wydawał się nieobecna więc postanowiłem sprowadzić ją z powrotem na ziemię. Gdy przynieśli nasze zamówienie ubrudziłem jej nos bitą śmietaną. Wtedy się zaczęło. Po chwili wszyscy mieliśmy twarze umazane białą mazią. Śmialiśmy się na cały głos. Nagle do naszego stolika podszedł kelner :
- Przepraszam, ale musicie państwo opuścić lokal.
- Ale dlaczego ? - zapytał oburzony Justin
- Zachowujecie się państwo niewłaściwie. Proszę wyjść, albo będę zmuszony wezwać ochronę
- Dobra, Bieber, Blair, Kathylin zbieramy się - odparłem.
Wszyscy śmiejąc się wzięliśmy swoje rzeczy. Dziewczyny zaczęły wycierać twarze, razem z Justinem poszliśmy w ich ślady. Bieber otworzył dziewczyną drzwi. Gdy tylko wyszły podbiegłem do Blair i łapiąc ją w pasie zacząłem obracać w kółko. Dziewczyna krzyczała i śmiała się. Uwielbiam to. Po chwili postawiłem ją na ziemi. Złapała się mnie, żeby nie stracić równowagi :
- Jesteś chory - powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy
- Zawsze do usług - ukłoniłem się - jesteś brudna
- Gdzie ?
- O tutaj - wytarłem jej bitą śmietanę z kącika ust.
Opuściła głowę, a jej twarz rozlał rumieniec :
- Dobra, co teraz robimy ? - zapytał Justin
- Ja muszę wracać do domu - odparła Kathylin
- Ja też - poparła ją Blair.
- To odprowadzimy was.
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Najpierw odprowadziliśmy Kathylin a potem Blair.


_________________________________________________________________________
Po wielu próbach w końcu mi się udało.
Mi osobiście się nie za bardzo podoba, ale opinię pozostawiam wam ;)
@ali_thewanted

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 2

*Kathylin*

Dziesięć minut to dla mnie zdecydowanie za dużo. Dlaczego tata nie może mnie czasami po prostu podwieźć? Mniejsza o to.
Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Wieści szybko się rozchodzą. Udając, że się tym nie przejmuję, zacisnęłam dłonie wokół paska od mojej torby i poszłam pod salę, w której miała odbywać się pierwsza lekcja. Idąc korytarzem minęłam swoją starą klasę. Wszyscy posłali mi mordercze spojrzenia na co tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Musieli być serio wściekli. Ale nie moja wina - sama sobie raczej nie dokuczałam.
Sądząc po piętrze, miałam mieć teraz niemiecki. Tak, w naszej kochanej szkole pietra z klasami są podzielone według przedmiotów. Poziom A - język angielski, informatyka. Poziom B - biologia, zajęcia muzyczne i artystyczne oraz plastyka. Poziom C - historia, niemiecki, fizyka i chemia. Poziom D - matematyka, religia.
Wspinając się po schodach na odpowiedni poziom niemal czułam co mnie czeka. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Powoli się odwróciłam.

*Blair*

Nie minęło dużo czasu zanim znalazłam się pod szkołą. Takie spacery dobrze mi robią. Mogę się przynajmniej wyluzować. Biorąc głęboki wdech uświadomiłam sobie, że dzisiaj jest pierwszy dzień z Kathylin w klasie. Weszłam po czterech schodach przed szkołą i popchnęłam szklane drzwi wchodząc akurat na dzwonek. Wesoło podreptałam na kolejne schody. Chcę już niemiecki! To dziwne, ale chyba jako jedyna z klasy naprawdę lubię ten przedmiot. Kiedy już miałam wbiec po ostatnich schodach na poziom C, moje oczy skupiły wzrok na... Kathylin i Ryanie! Ale co oni tam robili? Postanowiłam im nie przeszkadzać i schowałam się za filarem.

*Ryan*

- Ty musisz być ta nowa. - powiedziałem przyglądając się Kathylin
Poprawiła opaskę, która lekko zsunęła się z jej głowy.
- Nowa? Tylko zmieniłam klasę - odrzekła - Nic takiego.
- Jakoś głośno o Tobie nie było.
Spojrzała na mnie błagalnie.
- Okej. Wysprejowane plecaki to hardcore.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Może... - podrapałem się w tył głowy - Postaraj się nie wysprejować nam plecaków, dobra? Lubię swój. Bardzo.
Znowu zachichotaliśmy. Przerwał nam odgłos zbliżających się kroków. Kiedy spojrzałem w lewo ujrzałem Blair.
- Już po dzwonku - zażartowała chociaż w sumie miała rację, wszyscy byli już w klasie - Chodźmy, jeżeli nie chcemy mieć spóźnienia. Zwłaszcza Ty, Kathylin.
Podeszła do mnie i przywitała się ściśnięciem dłoni. Przytuliła, jak sądzę, swoją przyjaciółkę i znów stanęła obok mnie opierając się o moje ramię. Słowo daję, ona dzisiaj była jakaś inna. Może dlatego, że zwykle nosi bluzki z dekoltem, a tu sweter pod samą szyję. Nie żebym skupiał się tylko na biuście. Chociaż ją natura hojnie obdarowała. Dobra, dość.
- Tak, racja, chodźmy. - przytaknęła Kathylin
Dziewczyny poszły przodem. Gdy upewniłem się, że są w klasie, usiadłem na schodach. Nie chciało mi się iść na niemiecki. Kto słyszał gorszy język? Poza tym nie miałem zadania domowego. Wyciągnąłem telefon i złapałem wifi.

@RyanAllen : Yo Bieber, gdzie jesteś?

Nie musiałem czekać długo  na odpowiedź.

@JustinBieber : @RyanAllen A co? Już nie możesz się doczekać, żeby się ze mną zobaczyć? Haha ;)

Ale on jest irytujący...

@RyanAllen : @JustinBieber Tak, bo muszę odpisać zadanie z matmy ;) To gdzie jesteś?

@JustinBieber : @RyanAllen Myślisz, że ja odrobiłem?! Haha ;) Walnij się w głowę, Ryan

@RyanAllen : @JustinBieber Pytałem gdzie jesteś?

@JustinBieber : @RyanAllen Wyluzuj, zaraz będę w szkole ;)

@RyanAllen : @JustinBieber Cieszę się, ale serio potrzebuje tego zadania z matmy

Wyłączyłem twittera i schowałem telefon do kieszeni.

*Justin*

Uparcie starałem się zdążyć do szkoły, ale pech chciał, że nie zdążyłem. Czujecie ten sarkazm? Mam nadzieję.
W drodze włączyłem twittera. Akurat w momencie gdy Ryan do mnie tweetnął.

@RyanAllen  : Yo Bieber, gdzie jesteś?

Szybko mu odpisałem nie chcąc tracić czasu.

@JustinBieber : @RyanAllen A co? Już nie możesz się doczekać, żeby się ze mną zobaczyć? Haha ;)

Jak ja uwielbiam się z nim droczyć. Mogę sobie wyobrazić jak wywraca oczami.

@RyanAllen : @JustinBieber Tak, bo muszę odpisać zadanie z matmy ;) To gdzie jesteś?

Ahh ten jego sarkazm. Przecież wiem, że on po prostu lubi się ze mną pokazywać publicznie. W końcu jestem jednym z najpopularniejszych "dzieciaków" w szkole.

@JustinBieber : @RyanAllen Myślisz, że ja odrobiłem?! Haha ;) Walnij się w głowę, Ryan

@RyanAllen : @JustinBieber Pytałem gdzie jesteś?

Chyba jest zły. Cóż....


@JustinBieber : @RyanAllen Wyluzuj, zaraz będę w szkole ;)

Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Kliknąłem przycisk na wielkim słupie nie mogąc doczekać się zielonego światła i tego jak przejdę wreszcie przez tą cholerną ulicę. Tutaj samochody nigdy się nie zatrzymują. Tak, jak teraz.

@RyanAllen : @JustinBieber Cieszę się, ale serio potrzebuje tego zadania z matmy

Przecież już mu pisałem, że nie mam. 
Westchnąłem głośno i w końcu zapaliło się zielone! Moje modlitwy zostały wysłuchane! Chociaż rzadko odrabiam zadania domowe, lubię chodzić do szkoły - jakkolwiek to brzmi. Tam zawsze można się pośmiać, pogadać z kumplami i pożartować. A dodatku dzisiaj mamy jakąś nową laskę w klasie. Mam nadzieję, że chociaż fajna będzie. 
Wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi. Rety, kolejne schody. Zainwestowaliby w windę, albo coś, bo to się robi już męczące. 
Gdy wbiegałem na poziom C spotkałem Ryana.
- Yo Allen - przywitałem się z nim uściskiem dłoni
- Siema, Bieber
Mamy taki nawyk - mówimy do siebie po nazwisku. Ale już chyba każdy w szkole mówi do mnie Bieber, zamiast Justin.
- Zerwałeś się znowu z niemieckiego? - usiadłem obok niego
- A jak myślisz, czemu nie ma mnie teraz w klasie? - spojrzał na mnie błagalnie
- Spoko, rozumiem
Zaśmialiśmy się.
- Idziemy gdzieś? - spytał nagle Ryan - Chyba nie będziemy tutaj czekać aż jakiś nauczyciel się przyczai, a później rzuci na nas z pazurami
- Masz rację. Musimy uciekać z tej dżungli.
Wzięliśmy torby i wyszliśmy ze szkoły kierując się na najbliższe osiedle. Jak opuścimy jedną lekcję, nic się przecież nie stanie.






_________________________
I jak?
Podoba się drugi rozdział? ^^
Mam nadzieję <3
Kolejny należy do ALi ;*
___
@wantedxbieber


niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 1

Justin w tym opowiadaniu NIE JEST sławny :)
_______________________________________________________

*Kathylin*
Beep beep. Beep beep. Beep beep.
Nie, budziku, zostaw mnie w spokoju, ja nie mam zamiaru iść do szkoły.
Chwyciłam urządzenie i rzuciłam nim przez cały pokój. Niestety dla budżetu mojego taty, 10 funtów poszło w błoto, bo budzik rozbił się napotykając ścianę.
- Kathylin Megan Dixon! - usłyszałam krzyk mojego taty.
- Co ja znowu zrobiłam ?!
- Jeszcze tego nie wiem, ale jest pięć po siódmej! - zrobił krótką pauzę - Czy Ty rozbiłaś budzik?
- Nie ?!
Gwałtownie poderwałam się z łóżka. Podbiegłam do tego małego czegoś wykonującego irytujące dźwięki i westchnęłam głośno. Pozbierałam części i wyrzuciłam je do śmieci. Przepraszam, tato. Ale w sumie to tylko 10 funtów. Stanęłam na środku pokoju i wzięłam z biurka żyletkę. Skierowałam się do mojej prywatnej łazienki, żeby nie ryzykować wparowaniem do pokoju przez mojego tatę. Mama nie miała jak tutaj wejść. Znaczy.. zawsze była przy mnie - duchem. Zmarła kiedy byłam młodsza. Przedawkowała...
Przeciągnęłam kawałkiem ostrego, zimnego metalu po, można powiedzieć, jeszcze świeżych ranach. Robię to co rano. Czasami kilka razy w ciągu dnia. Zależy od mojego samopoczucia, nastroju. W ten sposób radzę sobie ze wszystkim. Z krytyką, śmiercią mamy, przeniesieniem do innej klasy. No właśnie... nowa klasa. Dzisiaj pierwszy dzień z moimi nowymi przyjaciółmi! Czujecie ten sarkazm? Nie wiem, dlaczego mnie przenieśli...no dobra. Tak na serio to dobrze wiem. Z ocenami było u mnie nie za dobrze, a na dodatek kilka osób na mnie "napadło". Ich słowa tak mnie zraniły, że... wysprejowałam im plecaki. Cud, że ze szkoły mnie nie wywalili. Założyłam bandaż i podreptałam do szafy. Czarne rurki, biały tshirt i czarna, rozpinana bluza z kapturem. Fioletowe vansy. Zmierzwiłam włosy pakując torbę według nowego planu lekcji. Założyłam opaskę, by grzywka nie spadała mi na twarz. Zeszłam po schodach do kuchni, ukradłam tacie kanapkę i pożegnałam się. W miarę gotowa wyszłam do szkoły.

*Justin*

Kolejny beznadziejny dzień. Obudził mnie Jaxon odsłaniający żaluzje w moim oknie.
- Hej młody - powiedziałem zaspanym głosem. - Co słychać?
- Wiesz, że dzisiaj mama zabiera nas do wesołego miasteczka? - podbiegł podekscytowany do mojego łóżka
W oczach mojego 6-letniego braciszka widziałem nadzieję. Nadzieję, która pojawiała się u niego zawsze, kiedy myślał, że spędzimy czas całą rodziną.
- Gdzie idziecie? - spytałem powoli upewniając się, że dobrze słyszałem.
- Do wesołego miasteczka! - wybuchnął jeszcze większą ekscytacją. - Czekaj.. jak to "idziecie"?
Tak, jak na sześcio-latka był bardzo mądry. Aż za mądry.
- No.. Ty, mama, Jazzy...
- Ale Justin, miałeś iść z nami - momentalnie jego uśmiech zamienił się w podkuwkę, jego oczy straciły blask
- Nie mogę - wyjaśniłem szybko
- Obiecałeś... - szepnął
Coś we mnie pękło i mocno go przytuliłem.
- Jeśli załatwię swoje sprawy w miarę szybko, dołączę do Was - uśmiechnąłem się
- Obiecujesz?
- Obiecuję
Podniósł swój mały paluszek do góry, tak samo jak ja. Obietnica zawarta. Teraz już nie mogę się wycofać.
Wybiegł szczęśliwy z pokoju wpadając w ramiona mamy, która się zaśmiała.
- Uważaj, Jaxon, jeszcze się wywrócisz - stwierdziła
- Spokojnie, mamo, jestem superbohaterem!
- Niech Ci będzie, maluchu - zachichotała i weszła do mojego pokoju opierając się o futrynę - Musisz wstać do szkoły
- Muszę? A myślałem, że szkoła jest dla chętnych
- To nie zadanie domowe, Justin. Wstawaj!
Podeszła do łóżka i zrzuciła mnie z materaca. Tak, ona dość często to robi.
- Mamo! Nie musiałaś! Sam mam nogi i wstałbym z łóżka! - krzyknąłem zirytowany
- Nie krzycz! - usłyszałem Jazzy - Ludzie chcą spać!
Na co się tylko zaśmiałem. Wstałem z podłogi i udałem się do łazienki.
- Ciuchy... - zakląłem pod nosem i wróciłem do pokoju
Wyjąłem z szuflady jakiś biały tshirt, niebieską koszulę w kratkę, poszukałem granatowych spodni wiszących w kroku i poszedłem się przebrać. W korytarzu włożyłem białe supry i chwyciłem wcześniej spakowany plecak. W miarę gotowy wyszedłem do szkoły.

*Blair*

Obudziłam się chwilę przed budzikiem. O dziwo dzisiaj się wyspałam. Podniosłam się i podeszłam do szafy. Wyjęłam luźniejszy jasny sweterek i czarne rurki. Ubrałam się i na bosaka poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. W pokoju spakowałam torbę, założyłam na nogi baleriny i zeszłam na dół. Przy stole siedzieli moi rodzice. Rodzeństwa, na szczęście, nie mam. Usiadłam przy stole i spojrzałam na mamę, a potem na tatę :
- Wiecie, że Kathylin będzie chodziła ze mną do klasy ? - przerwałam ciszę
- To świetnie 
- Super - dodał tata
- Ale jesteście zadowoleni.
Przewróciłam oczami i wzięłam kanapkę z talerza. Nie zjadłam jej, ale cóż. Sięgnęłam po torbę i nie żegnając się z rodzicami wyszłam z kuchni. Jak zwykle byli zbyt zajęci samymi sobie, żeby to zauważyć. W miarę gotowa wyszłam z domu.

*Ryan*

Jak w ogóle można pozwolić takim dzieciakom chodzić do szkoły o godzinie 6:30?! A później się dziwią, że na lekcjach śpimy. Chociaż sen chętnie bym powtórzył. Przyznam, że nawet specjalnie zdrzemnę się na matmie. Nie codziennie ma się okazję poderwać na imprezie Beyonce.
- Ryan! Wychodzę do pracy! - usłyszałem moją mamę
- Okej! - odkrzyknąłem
- Nie spóźnij się do szkoły - podeszła i ucałowała mnie w czoło - Sniadanie masz w kuchni
- Spoko
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a mama po chwili zniknęła za drzwiami. Wstałem i powłóczyłem się do kuchni. Zjadłem płatki z jeszcze gorącym mlekiem i wróciłem do pokoju. Wyjąłem z szafy jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Chyba nawet czyste spodnie tam były. W sumie to ja rano nie wiele rzeczy ogarniam, więc jeśli nawet założę coś brudnego, dowiem się o tym dopiero w szkole, najprawdopodobniej od Justina. Zakładając na nogi moje znoszone, czerwone Nike i wyszedłem z domu.
- Cholera, plecak... - przekląłem pod nosem i wróciłem do mieszkania
Spakowałem się, wziąłem torbę i wybiegłem na ulicę.


_________________
MAMY PIERWSZY !
Mamy nadzieję, że
się podoba :)
@wantedxbieber
@ali_thewanted
<3

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Witamy!

Jesteśmy:
@wantedxbieber
oraz
@ali_thewanted
:)
Chciałybyśmy zacząć pisać opowiadanie o Justinie, naszym idolu :)
Pierwszy rozdział będziemy uzgadniały razem, późniejsze pisały będziemy na zmianę
Mamy nadzieje, że Wam się spodoba ^^
Każdy rozdział będziemy podpisywały naszym twitterowym nickiem, żebyście mogli odróżnić kto pisał :)
DO PIERWSZEGO ROZDZIAŁU <3






Obserwujcie nas na twitterze dla wiadomości odnośnie bloga (informacje podawane na bieżąco)