wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 5

*Kathlyn*
Następnego dnia idąc pod salę od matematyki wiedziałam, że atmosfera nie będzie wyglądać już tak jak wczoraj, bo Ryan i Blair są pokłóceni. Zdążyłam akurat na dzwonek, weszłam do sali i zajęłam miejsce obok przyjaciółki, która wydawała się lekko przybita.
- Co się stało ? - spytałam
- Oprócz tego, że przez jednego idiotę wpadłam wczoraj do kałuży i moje ulubione spodnie nadają się do wyrzucenia, to nic się nie stało - powiedziała tak głośno, że Ryan się odwrócił.
Spojrzał na nią i już chciał coś powiedzieć, gdy do sali wszedł nauczyciel prosząc nas o ciszę i zajęcie miejsc. Zdziwiło mnie trochę, że nie ma Justina, jednak martwiłam się całkiem niepotrzebnie, bo po kilku minutach wszedł do sali, jak zwykle spóźniony. Allen chyba nie zauważył, że Bieber obok niego usiadł, bo po kilku minutach spytał go :
- Co ty tu robisz ?
- Gram w bierki - odparł Justin i posłał w stronę kumpla spojrzenie pełne litości
- No, widać
- Słychać też.
Na tym ich konwersacja się urwała. Zauważyłam, że gdy Ryan wracał spod tablicy rzucał ukradkowe spojrzenia w kierunku Blair. Wydawać się mogło, że o tym nie wiedziała, ale jej delikatne uśmiechy mówiły same za siebie.
Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko. Ostatnia była informatyka. Postanowiłam, że się z niej urwę. Bo przecież co mi szkodzi, prawda ? Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję jak gdyby nigdy nic wyszłam ze szkoły. Obeszłam ją dookoła i gdy byłam na boisku z tyłu ktoś mnie zawołał :
-Kathlyn  !
Odwróciłam się i zobaczyłam, że w moim kierunku biegnie Justin
- Co się stało ? - spytałam
- Mogę z Tobą porozmawiać ?
- Hmm.. jasne
Justin chwilę stał kopiąc czubkiem buta kamień. W końcu podniósł głowę i z ręką na karku powiedział :
- Słuchaj, Kathlyn  , wiem, że to może dla ciebie za szybko, ale chodzi o to... że gdy zobaczyłem cię pierwszy raz moje serce zabiło mocniej.... od tego czasu nie mogę przestać o Tobie myśleć.. wiem, że może dla ciebie to dziwne, i że teraz masz mnie za jakiegoś idiotę, ale tak sobie myślę, że może byśmy zostali para ? No wiesz, nie musimy o tym nikomu mówić, to może zostać między nami...
- Czy ty możesz mówić trochę jaśniej ? - spytałam przerywając jego nieskładną wypowiedź
- Jaśniej ? Ok...  - stanął prosto i patrząc mi prosto w oczy spytał - Kathy, chcesz zostać moją dziewczyną ?
Gdy tylko wypowiedział te słowa, dla mnie, czas zatrzymał się w miejscu. Czy spodziewałam się tego pytania ? Na pewno nie. Ale z pewnością o tym marzyłam. Gdy zobaczyłam go pierwszego dnia wchodzącego do sali moje serce zabiło mocniej. Mimo, że uwielbiał mi dogryzać, nie wyobrażałam sobie szkoły bez niego. Wiem, że minęły dopiero kilka dni, ale wydawało mi się, że jestem w stanie zaryzykować...

*Justin*
Stałem niespokojnie wpatrując się w Kathlyn i czekając aż wszystko sobie przemyśli. W głowie krzyczałem na siebie, za to, że nie zaczekałem z tym pytaniem trochę dłużej, ale... nie byłem już w stanie tylko się z nią przyjaźnić..
- Tak - odpowiedziała dziewczyna patrząc na mnie
- Rozumiem, ale nie martw się, to nie zepsuje przyjaźnie między nami...
- Justin - przerwała mi z uśmiechem - Ja się zgodziłam
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Po czym porwałem w ramiona i zakręciłem kilka razy wokół naszej osi. Gdy postawiłem ją na ziemi delikatnie objęła mnie za szyję i już po chwili nasze usta złączyły się w pierwszym pocałunku. Gdy po chwili oderwaliśmy się od siebie, Kathlyn wzięła mnie za rękę i poprowadziła na najbliższa ławkę. Usiedliśmy i wtedy Kathy spojrzała prosto na mnie mówiąc :
- Justin, czy ty wiesz o co poszło między Blair i Ryanem ?
- Wiem tylko, że Allen wracał do domu mokry
- Ja wiem, że Blair wpadła przez niego do kałuży
Oboje zaczęliśmy się śmiać, po chwili Kathlyn powiedziała :
- Oni bez naszej pomocy się nie pogodzą
- Chciałaś powiedzieć, że oni bez naszej pomocy nie będą wreszcie razem
- Też prawda. Musimy im pomóc - zamilkła na moment - Musimy jakoś sprawić, żeby znaleźli się w tym samym miejscu, niby przypadkowo. Wtedy Ryan na pewno weźmie sprawy w swoje ręce
- Masz rację, a ja wiem jak możemy to zrobić - uśmiechnąłem się i dodałem - zaproś Allena do kina, ja zaproszę Blair. Reszta jest chyba jasna ?
- Jak słońce.
Nachyliłem się, żeby ją pocałować. Gdy się od siebie oderwaliśmy odeszłem kawałek, żeby zadzwonić do przyjaciółki. Odebrała po drugim sygnale :
- Halo ?
- Jakie masz plany na wieczór ? - spytałem od razu
- Żadne....
- Świetnie, w takim razie zapraszam cię do kina, na seans o 20, może być ?
- Jasne...
- To do zobaczenia - rozłączyłem się i podeszłem do mojej dziewczyny.
Ryan też się zgodził, więc nasz plan był na dobrej drodze.

*Blair*
Równo o 19 zaczęłam się szykować do kina. Postawiłam na wygodę. Ubrałam zwykłe rurki, białą bokserkę i kurtkę jeansową ze skórzanymi rękawami. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Kilka minut przed 20 wyszłam z domu, bo do kina miałam blisko. Na miejscu czekał już na mnie Justin. Weszliśmy do środka, kupiliśmy bilety i zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Nie miałam pojęcia co to za film ale serio się w niego wciągnęłam. Po jakimś czasie Justin szturchnął mnie mówiąc :
- Pogodziłaś się już z Ryanem ?
- Nie, i w najbliższym czasie tego nie planuję - odszepnęłam
- A co się tak w ogóle stało ?
- Wrzucił mnie do kałuży
Zaśmiał się cicho pod nosem, ale zmroziłam go wzrokiem, więc natychmiast przestał:
- Czemu się nie pogodzicie ?
- Możemy przestać o tym rozmawiać ?
- Jasne - uśmiechnął się delikatnie - zaraz wracam, muszę iść do łazienki
- Spoko.
I Justin wyszedł z sali. Próbowałam skupić się na filmie, żeby nadrobić to co straciłam, jednak nie było mi dane, ponieważ przed mną stanął ktoś z popcornem i colą w ręce :
- Mogę się dosiąść ? - zapytał i wtedy dotarło do mnie, że to Ryan.
Nie odpowiedziałam
- Głucha jesteś ?
- Nie, po prostu cię ignoruję.
Allen westchnął i zajął miejsce obok mnie. Siedzieliśmy tak blisko, że stykaliśmy się ramionami :
- Możemy porozmawiać ? - spytał znowu
- Oglądam, więc z łaski swojej siedź cicho.
Posłuchał mnie. W pewnym momencie chciałam poprawić włosy i wtedy niechcący zahaczyłam o kubek z colą, która wylała się prosto na... spodnie Ryana !
- Jejku ! Przepraszam ! - dopiero po chwili dotarło do mnie, że krzyczę - Naprawdę nie chciałam !
- Może lepiej stąd wyjdźmy - odparł.
Wyszliśmy z sali kinowej i udaliśmy się do łazienki. Tam Ryan próbował uratować spodnie, ale na marne :
- Naprawdę strasznie cię przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło
- Mamy szczęście w nieszczęściu, ze spodnie są czarne.
Oboje się zaśmialiśmy. Gdy ucichliśmy zapadła między nami niezręczna cisza, która przerwał Allen :
- Może wyjdźmy stąd ? Chyba, że chcesz obejrzeć film do końca
- Nie, nie chcę. Chodźmy.
I stanęliśmy przed kinem.

*Ryan*
Blair wylała na mnie colę i w sumie to nawet się z tego cieszę. Gdyby nie to nigdy by się do mnie nie odezwała, a tak dopadły ją wyrzuty sumienia. Wyszliśmy przed kino i stanęliśmy naprzeciwko siebie :
- Blair, ja chciałem cię przeprosić za wczoraj - zacząłem, ale mi przerwała
- Nic się nie stało. Nie potrzebnie robiłam z tego taką tragedię.
- To nie była twoja wina, to ja powinienem bardziej uważać
- Ryan ? - powiedziała z lekkim uśmiechem
- Tak ?
- Czemu my tak w ogóle wylądowaliśmy w tej kałuży ?
- Hm... - podrapałem się po karku myśląc co odpowiedzieć
- Ryan.. - wzięła rękę z mojego karku - Po prostu powiedz prawdę
Spojrzałem na nią. Jej oczy wpatrywały się prosto w moje
- Bo chciałem cię pocałować, ale nie martw się, to się już nie powtórzy
- A.. dlaczego... nie ? - po każdym słowie robiła krok w moją stronę
- Tak cholernie mi się podobasz.
Nim zdążyłem się rozmyślić złapałem ją w tali. Przyciągnąłem do siebie i zanim nasze usta się spotkały wyszeptałem :
- Kocham cię, Blair.
Zagryzła wargę i patrząc mi prosto w oczy odpowiedziała :
- Ja ciebie też.
I wtedy nasze usta złączyły się w najwspanialszym pocałunku w całym moim życiu. Tak cholernie martwiłem się, że ona nic do mnie nie czuje, a okazało się, że całkiem niepotrzebnie. W pewnym momencie poczułem, że coś spada mi na rękę. Nim zdążyłem zorientować się co to, zaczęło lać. Blair oderwała się ode mnie i trzymając moją twarz w dłoniach zaczęła się śmiać :
- Czy to serio musiało się stać teraz ? - zapytałem też się śmiejąc
- Nieszczęścia chodzą parami - odparła.
I wtedy usłyszeliśmy śmiechy dochodzące z lewej strony. Spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy Kathlyn i Justina.




_________________________________________________________________________
Witam serdecznie ;) mam nadzieję, że
rozdział wam się podobał ;) Liczę na
opnie w komentarzach ;) Teraz czekamy
na następny rozdział, który należy do
Vicki ;)
@ali_thewanted

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 4

*Kathylin*
Kiedy tylko weszłam do domu, pobiegłam do pokoju. Taty jak zwykle nie było, ze względu na jego pracę. Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku. Poznałam dziś naprawdę miłe osoby. Ryan i Justin są zabawni, przystojni i w miarę inteligentni. A wypad do kawiarni był bardzo... fajny. Mimo że zostaliśmy wyrzuceni z budynku z powodu naszej "głupoty" było śmiesznie.
Podeszłam do biurka i wysunęłam małą szufladę. Pogrzebałam w niej trochę, chwilę później wyciągnęłam z niej małe, zniszczone zdjęcie. Zdjęcie mojej mamy i po części moje. Uśmiechnęłam się. Pogładziłam palcami pognieciony papier. Przypomniało mi się wszystko. Wspólne zakupy, pierwsza jazda na rolkach, pieczenie sernika.
Moje wspomnienia rozwiał żenujący dzwonek.
- Czemu ja ciągle to mam na telefonie? - skarciłam się pod nosem
Okazało się, że dzwoniła Blair.
- Halo?
- Kathylin! Nie uwierzysz!
- Cóż, na szczęśliwą nie brzmisz. - odłożyłam zdjęcie z powrotem do szuflady i wyszłam z pokoju kierując się na schody
- Szczęśliwa nie jestem, ale za to mokra!
- Blair.. ja... ja nie wiedziałam, że Ty...
- Wpadłam do kałuży!
- Ohh! No tak
Podeszłam do lodówki i zaczęłam przeglądać jej zawartość, równocześnie słuchając narzekania przyjaciółki.
- A co się stało? - spytałam
- Mówiłam Ci, że wpadłam w kałużę!
- No dobrze, ale.. jak do tego doszło?
- Ryan!
- Wiele mi to mówi, racja
Wyjęłam z jednej z półek talerzyk, po czym wzięłam trochę wcześniej zrobionej sałatki.
- Ryan wrzucił mnie do tej kałuży!
- Na pewno nie specjalnie
- Planował to od miesięcy!
- Oczywiście, Blair, oczywiście
- Dobra, przesadziłam, ale zrobił to specjalnie!

*Blair*
Szłam z Ryanem do domu, bo uparł się, że mnie odprowadzi. Co ja temu chłopakowi zrobiłam w poprzednim wcieleniu, że nie chce się ode mnie odczepić!? Chociaż to nawet miłe, że spędza ze mną tyle czasu.
- Fajna pogoda, prawda? - spytał, aby przerwać ciszę
- Tak to Ty dziewczyny nie poderwiesz, kawalerze
- Kawalerze?
- Ughh.. Chodź już lepiej
- No, ale zobacz, cieplutko dzisiaj
- A na chodnikach mnóstwo kałuż po wczorajszym deszczu
- Ale to było wczoraj, a my gadamy o dniu dzisiejszym
Przewróciłam oczami i stanęłam naprzeciw niego.
- Odpuść sobie, ok? Nie interesuje mnie temat o pogodzie
- Nie odpuszczę
- A to czemu?
Minął moment i oboje niespodziewanie wylądowaliśmy w ulicznym jeziorku.

*Ryan*
-Odpuść sobie, ok? - ehh co za dziewczyna
- Nie odpuszczę
- A to czemu? - jak ona fajnie wydyma usta, kiedy jest przekonana, że ma stuprocentową rację
Pozwól, że Ci pokażę, pomyślałem.
Nachyliłem się w jej stronę chcąc złożyć na jej ustach najlepszy pocałunek w jej życiu. Niestety.. kiedy już miałem pogładzić jej różowy policzek.. coś poszło nie tak. Przy moim cholernym szczęściu, potknąłem się i przypadkowo, razem z Blair, wpadliśmy do dość sporej kałuży przed nami. Chyba pomyślała, że zrobiłem to specjalnie, bo troszkę na mnie nakrzyczała, po czym wróciła do domu tempem szybszym od prędkości światła..

*Justin*
Będąc w połowie drogi do domu, coś zawibrowało w mojej kieszeni. Wyciągnąłem swojego iphone'a, a na ekranie wyświetlił się numer Ryana.
- Czego chcesz, wkurzający gówniarzu? - uśmiechnąłem się
- Blair mnie chyba nie lubi - posmutniał
- Lubi, oczywiście, że lubi
- No.. chyba inaczej
- Nie rezygnuj tak szybko. Chyba Ci na niej zależy
- Tak.. zależy
- Więc? Ja problemu nie widzę
- Czekaj.. jakiego problemu?
- Jesteś wkurzający, Ryan, jak bachor
- Nie jestem wkurzający
- Jesteś
- Wcale nie
- Gdybyś miał wytrzymać sam ze sobą przez jeden dzień... chociaż, dogadałbyś się ze sobą
- Wiem - wyczuwam "dumny" uśmiech
- Dzwonisz mnie podenerwować, czy masz coś ważnego do powiedzenia?
- Właśnie nie pamiętam, ale sądzę, że chodziło o Blair
- Coś tam o niej mówiłeś
- Mokry jestem, Justin
Stanąłem jak wryty na środku chodnika.
- Ty CO!?
- Mokry jestem. Do wody wpadłem
- Ohh - zmieszany ruszyłem dalej
- A co myślałeś?
- Nic nic. Ale jak Ty do wody wpadłeś?
- Przez Blair!
- Czyżbyś ją też zaczął wkurzać i puściły jej nerwy?
- Nie
- To by było bardzo prawdopodobne - skręciłem w stronę parku, za którym mieszkałem
- Nie bądź wredny, Juju
- Nie zachowuj się jak diva, Rey Rey
- Ughh.. Nie mów tak na mnie nigdy więcej
- Dobrze, Rey Rey
- Dobra, mniejsza o to - rozłączył się
Ja zaśmiany tylko skręciłem w prawo i poszedłem prostą drogą do domu. Cieszyłem się spokojem, śpiewem ptaków i piskami dzieciaków, póki znów nie zadzwonił do mnie Ryan.

________________________________________
Siemano! <3
Wiem, że dawno nie było rozdziału i wiem,
że jest króciutki, ale Ali doda już za niedługo i
o wiele dłuższy ;)
miłego czytania, @wantedxbieber