czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 3

*Kathylin*

Niemiecki przeleciał bardzo szybko. Blair była jedyną osoba, która ciągle się zgłaszała. Zdziwiło mnie trochę, że Ryan nie wszedł za nami do klasy, ale w sumie nie mój interes. Lekcja minęła szybko mimo, że w ogóle nie mogłam się skupić. Co jakiś czas ktoś się na mnie patrzył a na dodatek rany strasznie mnie piekły. No ale w sumie o to w tym chodzi. Gdy zadzwonił dzwonek spakowałam się i razem z Blair wyszłyśmy z klasy :
- Co mamy następne ? - zapytałam
- Matematykę. Chodźmy - uśmiechnęła się - może Justin się pofatyguję, to go poznasz.
Nie miałam pojęcia o kim mówi, ale patrząc na jej uśmiech domyśliłam się, że jest to ktoś wart zainteresowania.
Gdy stanęłyśmy pod klasą Blair zaczęła rozglądać się na wszystkie kierunki :
- Coś się stało ?
- Nigdzie nie ma tych idiotów - odparła przyjaciółka i wyjęła telefon.
Domyśliłam się, że chodzi jej o Ryana i tego całego Justina. Muszę przyznać, że zżerała mnie ciekawość. Koniecznie chciałam go poznać. Blair chyba wysłała do nich wiadomość, jednak nie zdążyłam o nic zapytać, bo przyszedł pan od matmy. Nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do klasy i Blair zajęła miejsce w drugiej ławce rzędu pod ścianą. Usiadłam razem z nią. Gdy nauczyciel zaczął sprawdzać obecność do klasy wbiegli dwaj chłopacy. Jednym z nich był Ryan. Drugi to pewnie Justin. Gdy na niego spojrzałam moje serce zabiło szybciej.

*Justin*

Staraliśmy się jak mogliśmy, żeby nie spóźnić się na matmę, ale jak zwykle nam nie wyszło. Weszliśmy do sali i gdy Ryan zamknął za dobą drzwi spojrzał na nas nauczyciel :
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy ? Pan Bieber i Pan Allen. Jaki jest powód waszego spóźnienia ?
- Chyba ten co zwykle - odpowiedziałem
- No dobrze, siadać.
Z uśmiechami na twarzy zajęliśmy miejsca w ławce przed Blair. Zauważyłem, że siedzi obok niej jakaś dziewczyna. To pewnie ta nowa. Jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy to "śliczna jest". Gdy się rozpakowałem zwróciłem się szeptem do Ryana :
- Z Blair siedzi ta nowa ?
- Tak. Ma na imię Kathylin. A co ? Już chcesz zarywać ?
- Spadaj Allen.
Kiedy nauczyciel skończył sprawdzać obecność w klasie zrobiło się podejrzanie cicho. Nagle tą ciszę przerwało czknięcie. Odwróciłem się i okazało się, że Blair dostała czkawki. Zacząłem chichotać, tak samo jak Ryan i kilka innych osób :
- Bardzo zabawne - powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem
- Jestem Justin - zwróciłem się do nowej - Ty pewnie jesteś Kathylin
- Zgadza się - odparła i delikatnie się uśmiechnęła.
Trzeba przyznać, że jest słodka. Spodobała mi się. Wiedziałem, że mogę bez problemu do niej pozarywać, bo Ryan był zainteresowany tylko Blair. Pech chciał, że ona w ogóle nie zwraca na niego uwagi. Traktuję go jak przyjaciela... Dobra wystarczy :
- Widzę, że już od pierwszego dnia myślimy podobnie - pokazałem na jej koszulkę a chwilę potem na moja.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami. Zgrywała niedostępną, ale ja dobrze wiedziałam, że zrobiłem na niej dobre wrażenie. Chociażby patrząc na jej rumieńce.
Przez całą matematykę starałem się jak mogę zwrócić uwagę Kathylin. W sumie wychodziło mi to nieźle. Wystarczyło czasami coś skomentować, a ona zawsze odpowiadała tym samym. Reszta lekcji minęła jeszcze szybciej.
Po ostatniej lekcji cała nasza czwórka stała pod szkołą :
- To ja idę. Pa - odezwała się Blair
- Pa... - odpowiedział Ryan.
Spojrzałem na kumpla. Wydawał się przybity. Postanowiłem mu pomóc :
- Blair ! Poczekaj ! - krzyknąłem za kumpelą
- Co jest ? - odwróciła się
- Nie wracasz jeszcze do domu, bo wszyscy idziemy do kawiarni - wymyśliłem na poczekaniu.
- No.. dobra.
Widziałem jak Allen się uśmiecha. Nie ma co, jest mi winien przysługę. Cała czwórką ruszyliśmy w kierunku kawiarni.

*Blair*

Zdziwiłam się, gdy Justin mnie zatrzymał. Ale z drugiej strony nie miałam nic przeciwko. Nie ukrywam, że Justin mi się podoba. Droga do kawiarni zeszła nam na rozmowach. Właściwie to wszystkim z wyjątkiem mnie. Szłam cicho, bo nie miałam nic do powiedzenia na dane tematy. Tylko co jakiś czas ktoś pytał mnie o zdanie. Dziwnie było patrzeć na Justina zarywającego do mojej przyjaciółki, no ale cóż... Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik przy oknie. Usiadłam i od razu wbiłam wzrok w szybę :
- Blair ? A ty ? - z moich rozmyślań wyrwał mnie Ryan
- Co ja ?
- No co zamawiasz ? - zapytał z uśmiechem.
Typowy Ryan. Mogłam być nie wiadomo jak zła, czy smutna ale on i tak nigdy nie da mi spokoju. Takiego kumpla to ze świeczką szukać :
- Czekoladę z bita śmietaną
- Czyli to co my wszyscy - wtrącił Justin.
Posłałam w jego stronę słaby uśmiech, po czym znowu zaczęłam patrzeć przez okno. Po chwili na stole przede mną wylądowała czekolada. Chciałam spróbować, kiedy Ryan praktycznie położył się na stoliku i ubrudził mi nos bitą śmietaną :
- Co ty zrobiłeś ?! Pożałujesz !
I już po chwili wszyscy smarowaliśmy się bitą śmietaną. Było śmiesznie.

*Ryan*

Blair wydawał się nieobecna więc postanowiłem sprowadzić ją z powrotem na ziemię. Gdy przynieśli nasze zamówienie ubrudziłem jej nos bitą śmietaną. Wtedy się zaczęło. Po chwili wszyscy mieliśmy twarze umazane białą mazią. Śmialiśmy się na cały głos. Nagle do naszego stolika podszedł kelner :
- Przepraszam, ale musicie państwo opuścić lokal.
- Ale dlaczego ? - zapytał oburzony Justin
- Zachowujecie się państwo niewłaściwie. Proszę wyjść, albo będę zmuszony wezwać ochronę
- Dobra, Bieber, Blair, Kathylin zbieramy się - odparłem.
Wszyscy śmiejąc się wzięliśmy swoje rzeczy. Dziewczyny zaczęły wycierać twarze, razem z Justinem poszliśmy w ich ślady. Bieber otworzył dziewczyną drzwi. Gdy tylko wyszły podbiegłem do Blair i łapiąc ją w pasie zacząłem obracać w kółko. Dziewczyna krzyczała i śmiała się. Uwielbiam to. Po chwili postawiłem ją na ziemi. Złapała się mnie, żeby nie stracić równowagi :
- Jesteś chory - powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy
- Zawsze do usług - ukłoniłem się - jesteś brudna
- Gdzie ?
- O tutaj - wytarłem jej bitą śmietanę z kącika ust.
Opuściła głowę, a jej twarz rozlał rumieniec :
- Dobra, co teraz robimy ? - zapytał Justin
- Ja muszę wracać do domu - odparła Kathylin
- Ja też - poparła ją Blair.
- To odprowadzimy was.
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Najpierw odprowadziliśmy Kathylin a potem Blair.


_________________________________________________________________________
Po wielu próbach w końcu mi się udało.
Mi osobiście się nie za bardzo podoba, ale opinię pozostawiam wam ;)
@ali_thewanted

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 2

*Kathylin*

Dziesięć minut to dla mnie zdecydowanie za dużo. Dlaczego tata nie może mnie czasami po prostu podwieźć? Mniejsza o to.
Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Wieści szybko się rozchodzą. Udając, że się tym nie przejmuję, zacisnęłam dłonie wokół paska od mojej torby i poszłam pod salę, w której miała odbywać się pierwsza lekcja. Idąc korytarzem minęłam swoją starą klasę. Wszyscy posłali mi mordercze spojrzenia na co tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Musieli być serio wściekli. Ale nie moja wina - sama sobie raczej nie dokuczałam.
Sądząc po piętrze, miałam mieć teraz niemiecki. Tak, w naszej kochanej szkole pietra z klasami są podzielone według przedmiotów. Poziom A - język angielski, informatyka. Poziom B - biologia, zajęcia muzyczne i artystyczne oraz plastyka. Poziom C - historia, niemiecki, fizyka i chemia. Poziom D - matematyka, religia.
Wspinając się po schodach na odpowiedni poziom niemal czułam co mnie czeka. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Powoli się odwróciłam.

*Blair*

Nie minęło dużo czasu zanim znalazłam się pod szkołą. Takie spacery dobrze mi robią. Mogę się przynajmniej wyluzować. Biorąc głęboki wdech uświadomiłam sobie, że dzisiaj jest pierwszy dzień z Kathylin w klasie. Weszłam po czterech schodach przed szkołą i popchnęłam szklane drzwi wchodząc akurat na dzwonek. Wesoło podreptałam na kolejne schody. Chcę już niemiecki! To dziwne, ale chyba jako jedyna z klasy naprawdę lubię ten przedmiot. Kiedy już miałam wbiec po ostatnich schodach na poziom C, moje oczy skupiły wzrok na... Kathylin i Ryanie! Ale co oni tam robili? Postanowiłam im nie przeszkadzać i schowałam się za filarem.

*Ryan*

- Ty musisz być ta nowa. - powiedziałem przyglądając się Kathylin
Poprawiła opaskę, która lekko zsunęła się z jej głowy.
- Nowa? Tylko zmieniłam klasę - odrzekła - Nic takiego.
- Jakoś głośno o Tobie nie było.
Spojrzała na mnie błagalnie.
- Okej. Wysprejowane plecaki to hardcore.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Może... - podrapałem się w tył głowy - Postaraj się nie wysprejować nam plecaków, dobra? Lubię swój. Bardzo.
Znowu zachichotaliśmy. Przerwał nam odgłos zbliżających się kroków. Kiedy spojrzałem w lewo ujrzałem Blair.
- Już po dzwonku - zażartowała chociaż w sumie miała rację, wszyscy byli już w klasie - Chodźmy, jeżeli nie chcemy mieć spóźnienia. Zwłaszcza Ty, Kathylin.
Podeszła do mnie i przywitała się ściśnięciem dłoni. Przytuliła, jak sądzę, swoją przyjaciółkę i znów stanęła obok mnie opierając się o moje ramię. Słowo daję, ona dzisiaj była jakaś inna. Może dlatego, że zwykle nosi bluzki z dekoltem, a tu sweter pod samą szyję. Nie żebym skupiał się tylko na biuście. Chociaż ją natura hojnie obdarowała. Dobra, dość.
- Tak, racja, chodźmy. - przytaknęła Kathylin
Dziewczyny poszły przodem. Gdy upewniłem się, że są w klasie, usiadłem na schodach. Nie chciało mi się iść na niemiecki. Kto słyszał gorszy język? Poza tym nie miałem zadania domowego. Wyciągnąłem telefon i złapałem wifi.

@RyanAllen : Yo Bieber, gdzie jesteś?

Nie musiałem czekać długo  na odpowiedź.

@JustinBieber : @RyanAllen A co? Już nie możesz się doczekać, żeby się ze mną zobaczyć? Haha ;)

Ale on jest irytujący...

@RyanAllen : @JustinBieber Tak, bo muszę odpisać zadanie z matmy ;) To gdzie jesteś?

@JustinBieber : @RyanAllen Myślisz, że ja odrobiłem?! Haha ;) Walnij się w głowę, Ryan

@RyanAllen : @JustinBieber Pytałem gdzie jesteś?

@JustinBieber : @RyanAllen Wyluzuj, zaraz będę w szkole ;)

@RyanAllen : @JustinBieber Cieszę się, ale serio potrzebuje tego zadania z matmy

Wyłączyłem twittera i schowałem telefon do kieszeni.

*Justin*

Uparcie starałem się zdążyć do szkoły, ale pech chciał, że nie zdążyłem. Czujecie ten sarkazm? Mam nadzieję.
W drodze włączyłem twittera. Akurat w momencie gdy Ryan do mnie tweetnął.

@RyanAllen  : Yo Bieber, gdzie jesteś?

Szybko mu odpisałem nie chcąc tracić czasu.

@JustinBieber : @RyanAllen A co? Już nie możesz się doczekać, żeby się ze mną zobaczyć? Haha ;)

Jak ja uwielbiam się z nim droczyć. Mogę sobie wyobrazić jak wywraca oczami.

@RyanAllen : @JustinBieber Tak, bo muszę odpisać zadanie z matmy ;) To gdzie jesteś?

Ahh ten jego sarkazm. Przecież wiem, że on po prostu lubi się ze mną pokazywać publicznie. W końcu jestem jednym z najpopularniejszych "dzieciaków" w szkole.

@JustinBieber : @RyanAllen Myślisz, że ja odrobiłem?! Haha ;) Walnij się w głowę, Ryan

@RyanAllen : @JustinBieber Pytałem gdzie jesteś?

Chyba jest zły. Cóż....


@JustinBieber : @RyanAllen Wyluzuj, zaraz będę w szkole ;)

Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Kliknąłem przycisk na wielkim słupie nie mogąc doczekać się zielonego światła i tego jak przejdę wreszcie przez tą cholerną ulicę. Tutaj samochody nigdy się nie zatrzymują. Tak, jak teraz.

@RyanAllen : @JustinBieber Cieszę się, ale serio potrzebuje tego zadania z matmy

Przecież już mu pisałem, że nie mam. 
Westchnąłem głośno i w końcu zapaliło się zielone! Moje modlitwy zostały wysłuchane! Chociaż rzadko odrabiam zadania domowe, lubię chodzić do szkoły - jakkolwiek to brzmi. Tam zawsze można się pośmiać, pogadać z kumplami i pożartować. A dodatku dzisiaj mamy jakąś nową laskę w klasie. Mam nadzieję, że chociaż fajna będzie. 
Wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi. Rety, kolejne schody. Zainwestowaliby w windę, albo coś, bo to się robi już męczące. 
Gdy wbiegałem na poziom C spotkałem Ryana.
- Yo Allen - przywitałem się z nim uściskiem dłoni
- Siema, Bieber
Mamy taki nawyk - mówimy do siebie po nazwisku. Ale już chyba każdy w szkole mówi do mnie Bieber, zamiast Justin.
- Zerwałeś się znowu z niemieckiego? - usiadłem obok niego
- A jak myślisz, czemu nie ma mnie teraz w klasie? - spojrzał na mnie błagalnie
- Spoko, rozumiem
Zaśmialiśmy się.
- Idziemy gdzieś? - spytał nagle Ryan - Chyba nie będziemy tutaj czekać aż jakiś nauczyciel się przyczai, a później rzuci na nas z pazurami
- Masz rację. Musimy uciekać z tej dżungli.
Wzięliśmy torby i wyszliśmy ze szkoły kierując się na najbliższe osiedle. Jak opuścimy jedną lekcję, nic się przecież nie stanie.






_________________________
I jak?
Podoba się drugi rozdział? ^^
Mam nadzieję <3
Kolejny należy do ALi ;*
___
@wantedxbieber


niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 1

Justin w tym opowiadaniu NIE JEST sławny :)
_______________________________________________________

*Kathylin*
Beep beep. Beep beep. Beep beep.
Nie, budziku, zostaw mnie w spokoju, ja nie mam zamiaru iść do szkoły.
Chwyciłam urządzenie i rzuciłam nim przez cały pokój. Niestety dla budżetu mojego taty, 10 funtów poszło w błoto, bo budzik rozbił się napotykając ścianę.
- Kathylin Megan Dixon! - usłyszałam krzyk mojego taty.
- Co ja znowu zrobiłam ?!
- Jeszcze tego nie wiem, ale jest pięć po siódmej! - zrobił krótką pauzę - Czy Ty rozbiłaś budzik?
- Nie ?!
Gwałtownie poderwałam się z łóżka. Podbiegłam do tego małego czegoś wykonującego irytujące dźwięki i westchnęłam głośno. Pozbierałam części i wyrzuciłam je do śmieci. Przepraszam, tato. Ale w sumie to tylko 10 funtów. Stanęłam na środku pokoju i wzięłam z biurka żyletkę. Skierowałam się do mojej prywatnej łazienki, żeby nie ryzykować wparowaniem do pokoju przez mojego tatę. Mama nie miała jak tutaj wejść. Znaczy.. zawsze była przy mnie - duchem. Zmarła kiedy byłam młodsza. Przedawkowała...
Przeciągnęłam kawałkiem ostrego, zimnego metalu po, można powiedzieć, jeszcze świeżych ranach. Robię to co rano. Czasami kilka razy w ciągu dnia. Zależy od mojego samopoczucia, nastroju. W ten sposób radzę sobie ze wszystkim. Z krytyką, śmiercią mamy, przeniesieniem do innej klasy. No właśnie... nowa klasa. Dzisiaj pierwszy dzień z moimi nowymi przyjaciółmi! Czujecie ten sarkazm? Nie wiem, dlaczego mnie przenieśli...no dobra. Tak na serio to dobrze wiem. Z ocenami było u mnie nie za dobrze, a na dodatek kilka osób na mnie "napadło". Ich słowa tak mnie zraniły, że... wysprejowałam im plecaki. Cud, że ze szkoły mnie nie wywalili. Założyłam bandaż i podreptałam do szafy. Czarne rurki, biały tshirt i czarna, rozpinana bluza z kapturem. Fioletowe vansy. Zmierzwiłam włosy pakując torbę według nowego planu lekcji. Założyłam opaskę, by grzywka nie spadała mi na twarz. Zeszłam po schodach do kuchni, ukradłam tacie kanapkę i pożegnałam się. W miarę gotowa wyszłam do szkoły.

*Justin*

Kolejny beznadziejny dzień. Obudził mnie Jaxon odsłaniający żaluzje w moim oknie.
- Hej młody - powiedziałem zaspanym głosem. - Co słychać?
- Wiesz, że dzisiaj mama zabiera nas do wesołego miasteczka? - podbiegł podekscytowany do mojego łóżka
W oczach mojego 6-letniego braciszka widziałem nadzieję. Nadzieję, która pojawiała się u niego zawsze, kiedy myślał, że spędzimy czas całą rodziną.
- Gdzie idziecie? - spytałem powoli upewniając się, że dobrze słyszałem.
- Do wesołego miasteczka! - wybuchnął jeszcze większą ekscytacją. - Czekaj.. jak to "idziecie"?
Tak, jak na sześcio-latka był bardzo mądry. Aż za mądry.
- No.. Ty, mama, Jazzy...
- Ale Justin, miałeś iść z nami - momentalnie jego uśmiech zamienił się w podkuwkę, jego oczy straciły blask
- Nie mogę - wyjaśniłem szybko
- Obiecałeś... - szepnął
Coś we mnie pękło i mocno go przytuliłem.
- Jeśli załatwię swoje sprawy w miarę szybko, dołączę do Was - uśmiechnąłem się
- Obiecujesz?
- Obiecuję
Podniósł swój mały paluszek do góry, tak samo jak ja. Obietnica zawarta. Teraz już nie mogę się wycofać.
Wybiegł szczęśliwy z pokoju wpadając w ramiona mamy, która się zaśmiała.
- Uważaj, Jaxon, jeszcze się wywrócisz - stwierdziła
- Spokojnie, mamo, jestem superbohaterem!
- Niech Ci będzie, maluchu - zachichotała i weszła do mojego pokoju opierając się o futrynę - Musisz wstać do szkoły
- Muszę? A myślałem, że szkoła jest dla chętnych
- To nie zadanie domowe, Justin. Wstawaj!
Podeszła do łóżka i zrzuciła mnie z materaca. Tak, ona dość często to robi.
- Mamo! Nie musiałaś! Sam mam nogi i wstałbym z łóżka! - krzyknąłem zirytowany
- Nie krzycz! - usłyszałem Jazzy - Ludzie chcą spać!
Na co się tylko zaśmiałem. Wstałem z podłogi i udałem się do łazienki.
- Ciuchy... - zakląłem pod nosem i wróciłem do pokoju
Wyjąłem z szuflady jakiś biały tshirt, niebieską koszulę w kratkę, poszukałem granatowych spodni wiszących w kroku i poszedłem się przebrać. W korytarzu włożyłem białe supry i chwyciłem wcześniej spakowany plecak. W miarę gotowy wyszedłem do szkoły.

*Blair*

Obudziłam się chwilę przed budzikiem. O dziwo dzisiaj się wyspałam. Podniosłam się i podeszłam do szafy. Wyjęłam luźniejszy jasny sweterek i czarne rurki. Ubrałam się i na bosaka poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. W pokoju spakowałam torbę, założyłam na nogi baleriny i zeszłam na dół. Przy stole siedzieli moi rodzice. Rodzeństwa, na szczęście, nie mam. Usiadłam przy stole i spojrzałam na mamę, a potem na tatę :
- Wiecie, że Kathylin będzie chodziła ze mną do klasy ? - przerwałam ciszę
- To świetnie 
- Super - dodał tata
- Ale jesteście zadowoleni.
Przewróciłam oczami i wzięłam kanapkę z talerza. Nie zjadłam jej, ale cóż. Sięgnęłam po torbę i nie żegnając się z rodzicami wyszłam z kuchni. Jak zwykle byli zbyt zajęci samymi sobie, żeby to zauważyć. W miarę gotowa wyszłam z domu.

*Ryan*

Jak w ogóle można pozwolić takim dzieciakom chodzić do szkoły o godzinie 6:30?! A później się dziwią, że na lekcjach śpimy. Chociaż sen chętnie bym powtórzył. Przyznam, że nawet specjalnie zdrzemnę się na matmie. Nie codziennie ma się okazję poderwać na imprezie Beyonce.
- Ryan! Wychodzę do pracy! - usłyszałem moją mamę
- Okej! - odkrzyknąłem
- Nie spóźnij się do szkoły - podeszła i ucałowała mnie w czoło - Sniadanie masz w kuchni
- Spoko
Uśmiechnęliśmy się do siebie, a mama po chwili zniknęła za drzwiami. Wstałem i powłóczyłem się do kuchni. Zjadłem płatki z jeszcze gorącym mlekiem i wróciłem do pokoju. Wyjąłem z szafy jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Chyba nawet czyste spodnie tam były. W sumie to ja rano nie wiele rzeczy ogarniam, więc jeśli nawet założę coś brudnego, dowiem się o tym dopiero w szkole, najprawdopodobniej od Justina. Zakładając na nogi moje znoszone, czerwone Nike i wyszedłem z domu.
- Cholera, plecak... - przekląłem pod nosem i wróciłem do mieszkania
Spakowałem się, wziąłem torbę i wybiegłem na ulicę.


_________________
MAMY PIERWSZY !
Mamy nadzieję, że
się podoba :)
@wantedxbieber
@ali_thewanted
<3

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Witamy!

Jesteśmy:
@wantedxbieber
oraz
@ali_thewanted
:)
Chciałybyśmy zacząć pisać opowiadanie o Justinie, naszym idolu :)
Pierwszy rozdział będziemy uzgadniały razem, późniejsze pisały będziemy na zmianę
Mamy nadzieje, że Wam się spodoba ^^
Każdy rozdział będziemy podpisywały naszym twitterowym nickiem, żebyście mogli odróżnić kto pisał :)
DO PIERWSZEGO ROZDZIAŁU <3






Obserwujcie nas na twitterze dla wiadomości odnośnie bloga (informacje podawane na bieżąco)